Serial, wino i czarna maseczka na twarzy.

 

“To wspomnienie przelewamy na papier prawie rok po ślubie. Kiedy ten czas minął? Mamy wrażenie, jakbyśmy mówili "tak" zaledwie miesiąc temu. Popołudnie 13 listopada 2021 nie rozpieszczało nas promieniami słońca. Pogoda sprzyjała raczej zaszyciu się pod kocem z kubkiem ciepłej herbaty. My jednak wracając myślami do tamtych chwil pamiętamy, że grzała nas miłość osób, które chciały ten dzień spędzić z nami.

Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział nam, że będziemy małżeństwem, pewnie oboje byśmy parsknęli śmiechem. Poznaliśmy się w liceum. Studia w innych miastach mocno ograniczyły koleżeński kontakt, jednak zawsze wymienialiśmy się krótkimi wiadomościami i życzeniami urodzinowymi. Po kilku latach umówiliśmy się na kawę, żeby powspominać stare, dobre czasy. Kilka razy przekładaliśmy termin spotkania, więc finalnie zobaczyliśmy się po kilku miesiącach. Paweł potrafił mnie rozbawić do łez. Rozmawiało nam się tak dobrze, że po kilku dniach spotkaliśmy się ponownie. Trzecie spotkanie mogliśmy już nazwać randką, czego wcześniej się zupełnie nie spodziewaliśmy.

Po 3 tygodniach Paweł wyjechał na rok do Kanady. Były to dla mnie ciężkie chwile. Codziennie staraliśmy się połączyć na kamerce lub chociaż zamienić kilka słów przez telefon, jednak strefy czasowe często dawały nam się mocno we znaki. Odległość była ogromna, a tęsknota jeszcze większa. Panicznie bałam się lotów samolotem, jednak to chyba miłość wepchnęła mnie na pokład i po 3 miesiącach zobaczyliśmy się w Toronto. Po powrocie każdy dzień się dłużył. Perspektywa roku bez Pawła wydawała mi się wiecznością. Po 6 miesiącach od wyjazdu postanowił zrobić mi niespodziankę. Był zimny, listopadowy wieczór i typowy babski wieczór z przyjaciółką. Serial, wino i... czarna maseczka na twarzy. Nagle w drzwiach pojawił się Paweł. Możecie sobie tylko wyobrazic moją minę. Wyglądałam, jakbym zobaczyła ducha. Do dziś pamiętam, jak trzęsły mi się dłonie. Wrócił pół roku wcześniej i już wtedy wiedziałam, że nigdzie go więcej nie wypuszczę.

Dokładnie 2 lata później bawiliśmy się na własnym weselu. Czy wszystko było tak, jak sobie zaplanowałam? Absolutnie nie! Praktycznie do ostatniego dnia nie wiedzieliśmy, czy wesele się odbędzie ze względu na pandemię. Miała być suknia ślubna w delikatne kropeczki (każdy, kto mnie zna wie, że nie przepuszczę żadnej sukienki w kropki ), zimowo-świąteczny wystrój sali, śnieg za oknem, a czas miał płynąć wolniej. Jednak tego dnia działa się magia. Byliśmy otoczeni miłością osób, które ten dzień spędzały z nami, a ja trzymałam w objęciach mojego najlepszego przyjaciela i męża. Z uśmiechem wracam myślami do tamtego dnia i chciałabym to przeżyć jeszcze raz!”

- Karu

 

Brali udział: Agroturystyka i sala weselna Ranczo Felix. Suknia Anna Kara. Biżuteria A dream twig. Garnitur Vestus. Makijaż Aleksandra Włoszek Makijażystka. Dekoracje, papeteria, bukiet Funky Fan Deko. Wypieki Pati Pie. Tort Cukierenka u Walentynki. Zespół Ostrowscy Band.