[…] A weź sobie przypomnij, że to był sam środek światowej pandemii.

 

“Z Maćkiem poznaliśmy się w 2010 roku. Na początku byliśmy dobrymi kumplami, a z czasem przyszła przyjaźń, zauroczenie, zakochanie i tak w 2012 roku zostaliśmy parą. To już 8 lat!

Zupełnie nie wyobrażam sobie życia bez Maćka, jest dla mnie ogromnym wsparciem w trudnych chwilach, nadzieją, radością w codziennym życiu, moją motywacją do samodoskonalenia, słońcem w pochmurny dzień, moim najlepszym przyjacielem, a teraz MOIM MĘŻEM! Nasz ślub Maciuś przewidział już jako piętnastolatek, pisząc o nim w pięknym liście do mnie z okazji moich urodzin. Ten fakt mówi bardzo dużo o tym jaką osobą jest mój Maciej, ale także o tym jak szybko wiedzieliśmy, że jesteśmy dla siebie bardzo ważni.

Myślę, że dla ludzi którzy nas znają nasz ślub nie był zaskoczeniem, a raczej naturalną koleją rzeczy. Jednak mimo to, że wydawać by się mogło ono tak oczywiste, to wydarzenie było dla nas obojga ogromnym przeżyciem! W moim odczuciu ślub, wesele i poprawiny były idealne, nie wszystko wyszło dokładnie tak jak to sobie wymyśliliśmy, ale nie zmieniłabym niczego i cieszę się, że potrafiliśmy odpuścić mniej istotne elementy naszej wizji by po prostu cieszyć się tymi chwilami. Bardzo jesteśmy wdzięczni naszym gościom, którzy pomogli nam stworzyć niesamowitą, ciepłą, swojską i pełną radości atmosferę. (Notka do 50 letniej mnie: A weź sobie przypomnij, że to był sam środek światowej pandemii!).

Mówi się, że wesele nie jest dla pary młodej tylko dla gości, a Młoda Para nigdy nie bawi się dobrze na swoim weselu - straszne bzdury, nigdy nie bawiłam się tak dobrze, dzięki Ogniomistrz!

Jak Mój Mądry Mąż powiedział: “nikt nie był tam przypadkowy” i myślę że także dlatego, już zawsze będziemy z czułością wspominać ten piękny dzień w którym odczuć można było miłość nie tylko naszą, ale też naszej rodziny i przyjaciół.

nastuniema. bardzo się Cieszę że WyTamByliście i byliście cudowni!

Maćku świetnie jest być Twoją żoną!!!”

- Julia

“W przeddzień razem z naszymi przyjaciółmi pojechaliśmy ozdabiać naszą weselną salę. Niesamowicie nastroiłem się na nasz Wielki Dzień, wszystko wyglądało niesamowicie, wiedziałem, że będzie pięknie... Gdy wróciliśmy do domu, położyliśmy się w łóżku i powoli szykowaliśmy się do snu, nie mogłem uwierzyć, że to już jutro! Nie mogłem doczekać się momentu gdy obudzę się, wstanę i pomyślę TO DZIŚ! 

No i jest! TO DZIŚ! Cytując klasyka: „Nadszedł dzień dzisiejszy". O 14:30 godzina zero. Od samego rana trwają przygotowania. Garnitury, sukienki, koszule, fryzury, makijaże. Odnoszę wrażenie, że bardziej od nas stresują się wszyscy wokół. Ale spokojnie, stres i trema nadejdą... 

Wszyscy przygotowujemy się w domu Julii - o zgrozo! - mojej przyszłej żony! Brzmi to niesamowicie. Mąż i żona - niedługo staniemy się nierozłączni już na zawsze. Przyjeżdżają Paulina i Marcin, pijemy szybką kawkę, zaraz ma dojechać kamerzysta Mikołaj. Niezawodna ekipa uwieczniająca nasz Wielki Dzień w komplecie!

Błogosławieństwo postanowiliśmy zrobić w ogrodzie. Najbardziej w pamięci utkwił mi ogrom pięknej zieleni i Ona... Gdy ujrzałem Julię, zaparło mi dech w piersiach. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który według relacji świadków, nie zszedł mi z ust do końca wesela. Podczas samego błogosławieństwa pierwszy raz poczułem wzruszenie i patrząc na nasze poruszone rodziny oczy zaszkliły się nieco...

Pod kościół podjeżdżamy naszą Czerwoną strzałą. Jesteśmy odpowiednio szybko by zacząć się trochę stresować. Podczas rozmowy jesteśmy zgodni, że nie przywykliśmy do sytuacji gdzie cała uwaga jest skupiona na nas. Jednak wiemy, że będzie wspaniale a ze stresem poradzimy sobie razem.

Gdy zaczęliśmy ceremonię cały stres jakby zszedł. W pięknym Kościele Franciszkanów w Gdyni za chwilę powiemy sobie sakramentalne TAK. Kolejna chwila wzruszenia nadeszła podczas przysięgi. Od teraz jesteśmy razem już na zawsze. Gdy w pewnym momencie odwróciłem głowę i zobaczyłem ilu ludzi zgromadziło się w kościele byłem w szoku! W tych dziwnych pandemicznych czasach wielu z gości nie widzieliśmy przez dłuższy czas, więc jeszcze bardziej miło było ich wszystkich zobaczyć, jeszcze tak pięknie wyglądających!

Wesele zleciało błyskawicznie. Wiele osób nas zapewniało, że tak będzie i zalecało by cieszyć się każdą sekundą. Uśmiech gościł na twarzach wszystkich gości do samego rana, co było dla nas również pewnego rodzaju szczęściem. Wszystko było dokładnie tak jak sobie zaplanowaliśmy i nie zmienilibyśmy niczego! Był to zdecydowanie najpiękniejszy dzień mojego życia i zarazem najlepsza impreza na jakiej się bawiłem.

Paulino i Marcinie, dziękujemy Wam za obecność i wsparcie tego dnia. Pod względem fotograficznym również nie mogliśmy wybrać lepiej i na pewno nic byśmy nie zmienili. nastuniema. - na koniec trochę magii! Oglądając zdjęcia mogę stwierdzić, że tak naprawdę byliście wszędzie (ujmując w obiektywie tak dużo i tak pięknie) ale w sposób niezauważalny i magiczny. Jak dwa anioły!”

- Maciej