To właśnie tam chcieliśmy powiedzieć sobie “tak”!
“Ślub we Włoszech był spełnieniem naszych marzeń.
Kochamy wszystko, co włoskie, i od początku wiedzieliśmy, że to właśnie tam chcemy powiedzieć sobie “tak”. Zdecydowaliśmy się zabrać naszych najbliższych i spędzić z nimi cały tydzień w wyjątkowym miejscu. Organizowaliśmy wszystko z Polski, przy wsparciu lokalnego wedding plannera.
Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać – nie próbowaliśmy menu, nie znaliśmy kucharza, wszystkie elementy dekoracyjne wybieraliśmy przez internet, nie mając pewności, jak będą wyglądać na żywo. Mało brakowało, a nasze dokumenty w ogóle by nie dotarły. To, że serwetki były w innym odcieniu niż zamówione, albo że nie zdążyliśmy zrobić żadnych dekoracji poza świecami – nie miało najmniejszego znaczenia!
Podsumowując – wszystko mogło pójść nie tak.
Ale to, co przeżyliśmy na miejscu, przerosło nasze wyobrażenia. Nasi bliscy, choć wcześniej się nie znali, stali się jedną wielką rodziną. Wspólnie gotowaliśmy, piliśmy wino, śmialiśmy się i rozmawialiśmy godzinami. Wtedy już wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.
W dzień ślubu poranek przywitał nas lekkim deszczem. Zmartwiłam się – wybraliśmy to miejsce ze względu na piękne widoki, a cała uroczystość miała odbyć się na zewnątrz, nad basenem. Nasz niezastąpiony wedding planner Andrea chciał już przenosić wszystko do środka, ale nie dopuszczałam takiej opcji. Marcin, siedząc naprzeciwko mnie podczas makijażu, powiedział, że obecność nas tu nie ma gwarantuje słońce. I miał rację! Gdy tylko spotkałam się z Bartkiem – wyszło słońce. I zostało z nami do końca dnia.
Podczas ślubu nie spodziewałam się wielkich emocji – znałam Bartka od lat, a moi bliscy traktowali go już długo jak członka rodziny. A jednak… moment, w którym tata oddał moją rękę Bartkowi przy ołtarzu, zapamiętam do końca życia. Tego, co wtedy czułam, nie da się opisać.
Nie było stresu – była tylko radość i szczęście. Martwiłam się, że nasze wesele będzie zbyt spokojne. Nie planowaliśmy zabaw ani żadnych atrakcji – zupełnie inaczej niż na weselach, które znaliśmy. Ale nic bardziej mylnego!
Pierwszy taniec w blasku zachodzącego za górami słońca. Jedzenie, które przerosło najśmielsze oczekiwania. Włoskie wino, nasi najbliżsi – do których dołączyli tego dnia Paulina i Marcin – i semifreddo jako nasz tort weselny. Wszystko w iście włoskim stylu, na totalnym luzie.
Było po prostu cudownie.
To wszystko było możliwe tylko dzięki naszym najbliższym:
Rodzicom – którzy doradzali nam przez całe przygotowania,
Cudownej świadkowej Ani – która własnoręcznie ułożyła mój bukiet i była dla mnie ogromnym wsparciem,
Niezastąpionemu świadkowi Damianowi – który mimo zmęczenia pomagał na każdym kroku,
Całej rodzinie – bez której nie byłoby tej ciepłej atmosfery,
Andrei – który przygotował wszystko na najwyższym poziomie,
i naszym fotografom – Paulinie i Marcinowi, którzy stworzyli coś nieprawdopodobnego. Zdjęcia, dzięki którym emocje z tych dni są ciągle żywe.
Chętnie powtórzylibyśmy to jeszcze nie raz!”
- Karolina.
Brali udział: Miejsce Casa Olivi Italy. Wedding Planner Andrea Zengarini. Suknia Onna Bridal. Make-up Artist Roxy.